29 listopada minęłaby pierwsza rocznica mojego związku.Ale nie minie, nie będę mieć czego obchodzić i z kim....3 dni temu mój chłopak mnie zostawił.To była wyłącznie jego decyzja.Byłem totalnie zaskoczony, bo nic tego nie zapowiadało.Jeszcze parę dni wcześniej, robiąc mu scenki za spotykanie się z poznanym w internecie chłopakiem bez mojej wiedzy i akceptacji, w dodatku w czasie gdy byłem w pracy,robił wrażenie całkowicie mi oddanego i przywiązanego do mnie.Grając, blokowałem go na GG i nie odbierałem telefonów, chcąc sprawdzić trwałość jego uczuć do mnie.Robiłem to nie będąc pewnym czy mnie kocha, choć wiele razy to mówił każdego dnia.Wcześniej z różnych powodów,mniej lub bardziej ważnych, robiłem podobnie.Zawsze reagował tak samo.Dzwonił,również z innych numerów niż swój, wysyłał sms-y, błagał, żebym go odblokował na GG.W końcu przybiegał do mnie do domu.Mam w głowie te jego słowa, o wielkim uczuciu jakie żywi do mnie,że jestem najważniejszą osobą w jego życiu, że nie wyobraża sobie życie beze mnie, że nie chce kończyć związku i że ja nie powinienem robić tego z błahego powodu.Nigdy nie zamierzałem tego robić.Za bardzo go kochałem.Chciałem być z nim do końca moich dni.Liczyłem , że on chce tego samego.Często to mówił.Ale w jego przypadku słowa nic nie znaczą.W Biblii jest takie powiedzenie, że "po owocach ich poznacie". Nie słowa, lecz czyny świadczą o prawdziwych zamiarach człowieka.Jakże boleśnie to odczuwam w tych dniach...Damian zawiódł mnie na całej linii, złamał mi serce.
Gdy piszę te słowa Damian jest w drodze do Zawiercia.Teraz tam będzie szukał swojego miejsca na ziemi.U "przyjaciela", któremu na imię Marcin.Po tej naszej ostatniej sprzeczce zapewniając mnie o miłości, tuląc się do mnie niczym kot szukający ciepła w ramionach człowieka, sprawiał wrażenie szczerego, ale teraz wiem , że to były tylko pozory, gra z jego strony.Bo w tym samym czasie uzgadniał już z Marcinem plan jego pobytu w Zawierciu.Jakoś najdalej dwa dni po tym zasypał mnie wiadomościami, że ma doła.Powodem miał być brak pracy i perspektyw w Suwałkach.Mówił, że pewnie będzie musiał wyjechać.Pocieszałem go jak mogłem, ale on wiedział swoje, miał przecież już postawiony przed sobą cel....Owszem teraz trudno jest o pracę w Suwałkach, ale czy w Zawierciu jest łatwiej?Prawda jest też taka, a której Damian nigdy nie chciał przyjąć do wiadomości, że w minionym roku miał on cztery prace, w żadnej się nie utrzymał, bo mu się po prostu każda znudziła.Dlatego nie wiem czy w innym mieście będzie inaczej...Myślę sobie, że raczej nie, bo jest on , co tu kryć, leniwy.Woli czas poświęcać na internet.Coraz dobitniej uświadamiam też sobie, że byłem Damianowi potrzebny tylko by mógł przetrwać trudne chwile.Dla niego zadłużyłem się, wynająłem mieszkanie, które i tak po pół roku musieliśmy opuścić, bo Damian stracił swoją czwarta pracę, a ja nie byłem w stanie utrzymać go samodzielnie.Głupio się przyznać, ale teraz wiem , że jedynym powodem dla którego Damian mnie zostawił, było to, że nie mogę już go finansować, spełniać jego zachcianek.Dlatego znalazł sobie zastępstwo w postaci Marcina z Zawiercia.
Przyciskany do muru, Damian przyznał się 15 listopada, że Marcin to nie przyjaciel, że nie pojedzie do niego w tym charakterze.Mają ze sobą zamieszkać, spać w jednym łóżku, spróbować żyć razem, a więc stworzyć związek.... Jak łatwo mu przyszło zamienić mnie na kogoś innego, jak łatwo było zapomnieć o minionym roku i o słowach do mnie wypowiedzianych.
Nie wiem czy Damianowi uda się realizacja planów, czy uda się ułożyć życie.Prawdę mówiąc, nie wierzę w to.Ma on bardzo trudny charakter, jest zmienny, często wybuchowy wręcz agresywny.Szybko się nudzi, wciąż szuka nowych wyzwań i doznań.Szuka stabilizacji, ale nigdy nie zrobił nic by ją urzeczywistnić.Sądzę, że idealnym życiem dla niego byłaby rola utrzymanka, gdyby nie musiał robić nic tylko siedzieć w domu na koszt sponsora.Jakby miał zapewnione rozrywki byłoby świetnie.Jedyne co musiałby robić, to od czasu do czasu przespać się ze swym dobrodziejem.Serce mi krwawi, gdy o tym pomyślę, ale obawiam się, że tak właśnie jest.
Myślę , że sam Damian nie jest pewny rezultatu swoich decyzji.Rozstając się ze mną prosił mnie bym nie zamykał przed nim drzwi, bym zostawił mu uchyloną furtkę...We wczorajszym sms-ie pisał , że nie wie co zrobi, jeśli mu nie wyjdzie w Zawierciu.Wcześniej mówił, że kiedyś znowu będziemy razem,że wróci, błagał, bym nie zmieniał numeru telefonu.Ale ja nie wierzę już w ani jedno jego słowo.Napisałem mu, że to on mnie zostawił z dnia na dzień i że będzie musiał ponieść tego konsekwencję, jakie by nie były, pozytywne czy negatywne.Do mnie już nie będzie mógł wrócić, bo to byłoby nie poważne. Dodałem by się starał by mu się powiodło, bo ja nie będę jego deską ratunkową.Mam do niego żal, bardzo mnie skrzywdził, dociera do mnie , że jest on na prawdę złym człowiekiem, który do celu idzie po trupach, jak kiedyś pisał, a ja kretyn łudziłem się , że to nie prawda, że nie ma takich ludzi, że nawet jeśli to każdego można zmienić na lepsze.Próbowałem przez rok.Poniosłem porażkę.Jestem zdruzgotany i załamany, ale będę musiał jakoś z tym sobie poradzić.Muszę przecież żyć dalej.Nie chciałbym przyznać że ten rok był stracony, ale do tego to się sprowadza, a ostrzegali mnie znajomi, przyjaciele, rodzina, nawet szefowa z pracy.Byłem głuchy na ich uwagi i przestrogi.A może po prostu byłem zakochany?.....Nadal go kocham.
Wczoraj w nocy po pracy przechodziłem pod blokiem Damiana, zresztą tak jak dzień wcześniej, popatrzyłem w jego okno....Paliło się światło.Był u niego już Marcin, który przyjechał pociągiem by go zabrać następnego dnia.Tej nocy Marcin nocował u Damiana, ale już począwszy od nocy dzisiejszej to Damian będzie nocował u niego.....Gdy o tym piszę to dusza mi zamiera, taki los mi zafundował mój ukochany.Liczyłem na to , że wczoraj do pracy wpadnie Damian zobaczyć się ze mną, ostatni raz, jeszcze zanim przyjedzie Marcin.Nie przyszedł.....To potęguje mój ból.Czeka mnie teraz bardzo trudny okres.Wiele nie przespanych nocy, morze wylanych łez, brak chęci do życia.....Nie wiem czy się otrząsnę z tego traumatycznego doznania, może upływający czas mi w tym pomoże.Wiem na pewno, że zakończył się ważny etap w moim życiu.Wiem że wciąż kocham Damiana, ale wiem też , że jakby nie potoczyłyby się jego losy to jest on już przeszłością, która nigdy nie powróci.Jeśli powinie mu się noga w Zawierciu, to muszę być na tyle silny i stanowczy, żeby nie dać mu się usidlić na nowo.
Może powinienem poszukać sobie kogoś nowego, ale teraz nie jestem w stanie , nie chcę, choć za jakiś czas kto wie....Zawsze chciałem związku, uważałem to za coś pięknego, mój nie był idealny, może był nawet fikcją, ale cierpię gdy się skończył i to w taki sposób.Może właśnie dlatego....Chciałbym zapomnieć o Damianie, wykreślić go z mojej pamięci, wyrzucić z serca, ale nie potrafię, spróbuję grać twardziela, choć wiem, że mi się to nie uda.Życie często nam dokazuje, sprawia, że mamy wszystkiego dość, do tego stopnia, że nawet z niego chcemy zrezygnować, bo co to za życie, w którym tak często cierpimy, czy na tym ma polegać?Na szczęście jest ono stosunkowo krótkie, więc i nasze zmartwienia, bolączki czy ból, zadawany przecież przez innych ludzi, minie.Tak więc w śmierci nadzieja.Ona przyniesie nam ukojenie.Póki co trzeba stawić czoła rzeczywistości i kontynuować podróż przez ziemskie piekło.Oby na końcowym przystanku coś było....
2009-11-18
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz